Miesiąc: lipiec 2003

  • Ł.

    Szkoda, że Ł. to tylko postać z książki. Myśli tak jak ja i to mnie wypełnia zielonym kolorem, że nie ja jedna mam swoje urojone skrzydła. „Jestem silny, ponieważ nikt nigdy nie sprowadził mnie z drogi, którą obrałem i pozostałem wierny temu, co jest we mnie”. Gaugin. (Ten, co mówił lepiej niż malował, za profanację…

  • Upał

    Zgiełk, gwar uliczny… Przez chwilę wydawało mi się, że rynek z tymi wszystkimi ludźmi skwierczy w upale jak jeden ogromny tłusty placek ziemniaczany. Taki upał z nas wszystko wyssie i za parę miesięcy usiądziemy na rynku jak suszone śliwki. Chyba zatańczę z grzechotką prosząc Naturę o deszcz. Trochę srebrnych kropel. Ale nie na policzkach…

  • Nauka

    Dzisiaj babcia znowu zapomniała, jak trzyma się sztućce. Powoli, krok za krokiem, przypominałam jej. Nauczyłam ją… Wieczorem babcia czytała swoją książeczkę: „Nie jesteśmy źródłem niebieskich ptaków, ani białą laską ślepców, nasze słowa są puste, choć udają pełnię, w naszej samoocenie gnieżdżą się szczury”. Czytała powoli, starając się rozumieć. Nauczyła mnie…

  • Pasjonaci samych siebie

    Wieczna stylizacja. Wieczne szukanie swojego stylu, wieczne naśladowanie cudzego. Podkręcanie atmosfery metaforyką trzeciej świeżości, ciągłe owijanie w beee-wełnę, tajemniczość która przykrywa nieumiejętność wysłowienia się szczerze i jasno. Często strach, bo czytają znajomi. Oryginalność, której kształt jest pospolity. W życiu ucieczka w tłum, by być jednym z wielu. Na blogu wysiłek, by się wyróżnić. *** Wszyscy…

  • Syrenka

    „Może dla całego świata jest tylko jednym człowiekiem [w co też nie wierzę] ale dla mnie jest całym światem”.

  • Bilans

    Czasem zbyt mocno męczę się z czymś. Znacie to uczucie? Coś nas zjada od środka, coś niewypowiedzianego. Wypowiedzieć? Nie. Przemilczeć? Tylko na zewnątrz. *** A bilans dnia? Niepokojący. Pogodziłam się. Spotkałam ludzi, których nie widziałam od dawna i wszyscy byli sobą. Prawie zobaczyłam Matrixa. Nie zatańczyliśmy. *** A noc przeleżałam patrząc w sufit. Kiedy się…

  • Uciec, ale dokąd?

    Czasem wydaje mi się, że natura pastwi się nad nami. Kiedy są takie dni, że nie chcemy myśleć o niczym i po prostu być – wtedy zrywają się tumany piachu, który zamyka ludziom oczy i rozwścieczone niebo łypie na nas jakimś zbyt wielkim burzowym okiem (czarne chmurzysko nad rynkiem). To trochę stresujące. I wtedy nasze…