Miesiąc: luty 2004

  • Do domu

    O piątej rano wyszłam z domku, furtka oczywiście przymarzła, więc siłuję się z nią. Śnieg sobie poprósza od niechcenia. Moje ślady są pierwsze na drodze od domku aż do głównej ulicy. Tam widzę inne, tylko że ktoś szedł w przeciwną stronę. Nie depczę jego śladów, na tej ulicy to jego były pierwsze. A może myślał…