ISIL I JEGO WALKA Z EGOIZMEM

Postanowiliśmy z Isilem przed naszymi wyjazdami pożegnać sie w nietypowy sposóbn i użyczyć sobie miejsca na blogu na oficjalne parę słów. A więc Isil ma głos…


Stało się to, na co niby się czekało, niby strasznie się tego bało. Ciekawość nie dawała się już uspokajać, wodze fantazji nie dawały się utrzymać. Opuściło się więc swój dom, swój spokój, wcale nie chciany, swoje miejsce gdzie znało się każdy kąt. Opuściło się księżyc. Spadło się i to wcale nie na cztery łapy. No, ale zaraz zaraz. Przecież samemu się chciało. Samemu się chciało podzielić się z kimś tym, czego ma się najwięcej. Samym sobą.

Ktoś wreszcie zawołał gdzieś tam z dołu, z Ziemi. Lipso zawołała. Z lekkim wahaniem robi się to wszystko. W obcym otoczeniu już nie tylko swoich myśli czuje się nieswojo. Nawet te moje, nie dające spokoju myśli jakieś inne. Takie malutkie. I już nie skaczą tak bezpańsko swobodnie-wysoko, w końcu tu większe przyciąganie.

Opuściło się samego siebie na krótką chwilę. Na próbę. Z ciekawości. Z bezsenności. Teraz wszystko zupełnie inaczej wygląda. Choć pewnie tylko się wydaje, bo czyż można samego siebie w kąt odstawić? Od dziecka będąc egoistą nagle spaść z jego wywyższającej potęgi i już egoistą nie być? To błogie złudzenie zaraz się skończy, więc delektować się nim będzie póki jeszcze się może.

Na koniec przyjdzie jeszcze podziękować.
Dziękuję Lipso, za pomoc, za zrozumienie, za czas, za wszystko. Za trzy lata wszystkiego.

isil
wenę się miało dnia:
27.09.02


Opublikowano

w

przez

Tagi: