Na receptę

Szymborską i o Szymborskiej powinno się czytać dla morale, dla serca, dla umysłu. Lekturę mógłby zalecać psycholog, kardiolog, geriatra i okulista. Ale przez czytaniem należy skonsultować się ze wstępem książki lub farmaceutą.

Boli, kiedy widzę „Czarną piosenkę” w jakichś wyliczankach największych książkowych rozczarowań minionego roku. Czy ludzie siadają do tomiku, nie czytając wstępu? Ten tomik stworzył jako bardzo osobisty prezent dla Szymborskiej jej mąż, Adam Włodek, w latach, kiedy nikt jeszcze nie przeczuwał Nobla. Ona by sama tych wierszy nigdy nie wydała…

„Czarna piosenka” jest dla koneserów. Taaak, są książki, które trzeba by ludziom „wydzielać”, żeby nie wpadły w byle jakie ręce.

Przepiękna jest biografia Szymborskiej zatytułowana „Pamiątkowe rupiecie”. Muszą ją tu odnotować, żeby mi się kiedyś przypadkiem nie pomyliła z „Zachwytem i rozpaczą”. „Rupiecie” to właściwie Szymborska przepisana na papier: ze swoim dowcipem, mądrością, mnóstwem zagwozdek. A „Zachwyt i rozpacz” to zbiór wspomnień o Noblistce, z których tylko kilka pobudza, a reszta znalazła swoje miejsce w tym tomie jakby na siłę. Poza tym większość wspominających ma jednak przykrą właściwość: wspominają siebie, nie Wisławę. Wypada znać – ale nie wszystko, co wypada, musimy robić z przyjemnością.

10410220_10205797797049877_985706455676462768_n   10941419_10205880422635465_6534931457268746038_n

 


Opublikowano

w

przez

Tagi: