Okiem polonistki

Jest sobie pewna pani filolog, w okularach i z warkoczykiem, która lubi metafory i dawno temu spontanicznie zachichotała, jak dr H. zaserwowała na zajęciach definicję poezji, w której zawierało się zdanie: „poezja to najbogatszy zbiór sposobów posługiwania się językiem”… Wtedy razem z koleżanką wymyśliła kod: jak ktoś nas interesuje, to mówimy sobie „niezły wiersz”, a jeśli nam się nie podoba, to „nie rymuje się”. Tym kodem obgadałyśmy wszystkich chłopaków z roku.
I ten kod przypomina mi się teraz, kiedy na nowo przeczytałam pewien wiersz… :) Który bardzo, bardzo się rymuje… :)
To rymy męskie, głębokie, trudne i rzadkie. To taki wiersz, który przeczytasz jeden raz i wydaje ci się, że niby wszystko jasne, a jednak przy każdym kolejnym czytaniu znajdujesz kolejne sekrety. Bo to wiersz niesystemowy. Który targa i mąci. Chcesz przeczytać go raz jeszcze, od nowa. Powoli, każdą linijkę. W nieskończoność analizować. I czytać go sobie przed snem – tak działa na wyobraźnię…


Opublikowano

w

przez

Tagi: