Uciec, ale dokąd?

Czasem wydaje mi się, że natura pastwi się nad nami. Kiedy są takie dni, że nie chcemy myśleć o niczym i po prostu być – wtedy zrywają się tumany piachu, który zamyka ludziom oczy i rozwścieczone niebo łypie na nas jakimś zbyt wielkim burzowym okiem (czarne chmurzysko nad rynkiem). To trochę stresujące.
I wtedy nasze myśli spadają jak ulewny deszcz.
Burza- tak się kończy uciekanie od myśli, od decyzji, od problemów. Ucieczka to jakaś droga, ale jej uwieńczeniem jest tabliczka:
WITAMY W NIKĄDowie.


Opublikowano

w

przez

Tagi: