Zakątek

Uciekłam na koniec świata. Tam, gdzie idę boso, a ziemia jest ciepła i wilgotna. Tam, gdzie rosa to leśne perfumy. Weszłam na drzewo. Skrzypiąc, witało się ze mną. Chmury jak ryżowy ścieg na niebie. Zadałam drzewu pytanie. Podrapało się gałęzią pod koroną. Czekałam. Drzewo szumiało: hmmm… Cały las rozszumiał się po chwili. Trudna ta nasza rozmowa. Czuję, jak drzewiasty mózg tętni pod korą. Krople żywiczego potu występują na niej. Więc dmucham puchem z mniszków. Szeleszczący śmieszek liści. Drzewo pochyla się ze mną, żebym zobaczyła chrząszcza złotego jak zgubiony w trawie kolczyk. I tak bez końca.
***
„Trzeba, żeby każdy miał takie miejsce, dokąd mógłby pójść”.


Opublikowano

w

przez

Tagi: