W Twoim głosie go nie ma, gdy rozmawiamy przez telefon. Nie wiem jak, ale kiedyś wiedziałam, czy jest w zasięgu Twoich oczu,
czy w innym pokoju. Teraz w Twoim głosie go nie ma.
Każdy dzień jest w łaty. Wczoraj widziałam starego wyżła, a dzisiaj znalazłam biały włos wbity w domowy sweter. No ale najtrudniejsze będzie już zawsze przede mną: wracać do domu, w którym nie merda, nie śmieje się i nie ziewa. I nie trzeba odkładać ogryzka :) I jogurt trzeba zjeść do końca. I nie trzeba uważać na szelesty w kuchni, i nie trzeba ściszać głosu mówiąc: wanna.
Ktoś tam pyta, to mówię. Ludzie kiwają głowami, ale sama jeszcze nie wierzę.
Może jak zobaczę łaciatego gołębia. Ci, co wiedzą, zrozumieją.