Jest, więc jestem

Jego głos pewny i mój cichy. Jego słowa absolutne, moje miarkowane.  Ale jak ich nie miarkować, kiedy z regałów patrzą na nas Iwaszkiewicz, Miłosz, Boy…. Nawet Dehnel, którego nie lubię, powiedziałby wszystko lepiej i teraz kpi sobie z tej rozmowy. I w chaosie spętleń, w burdelu myśli, przypominam sobie Różewicza: „Kaleczą się i dręczą milczeniem i słowami jakby mieli przed sobą jeszcze jedno życie”. Więc mówię, co czuję – na pośmiewisko całego Romantyzmu, ku zdziwieniu Sartre’a i niechęci Pasoliniego. I tylko przeczuwam, że gdzieś tam, z dolnej półki, rozumie mnie Gretkowska:

„– Kocham go – mówi dobitnie, chociaż naprawdę powiedziała „jestem”. Miłość, kocham są pseudonimami bycia. Bez miłości nie wiem, kim jestem”.


Opublikowano

w

przez

Tagi: