Kilar, Kilar, Kilar. Znieważają go te wywody, w których nazywa się go twórcą muzyki filmowej. A symfonie? A koncerty? Nie chciałby słynąć z muzyki filmowej…
Nie wyobrażam sobie pożegnania ze Zbigniewem Preisnerem. Też będą umniejszać mówiąc, że pisał muzykę filmową? Może będą grać w telewizji „Requiem dla mojego przyjaciela”, które wytargał, wyszarpał, wyrwał ze swojej duszy.
Tak jak ja wyrywam je sobie dzisiaj.
Lacrimosa…