Moje miejsce

Zgłosiła się do mnie A. i jej mąż, Hindus. Chcą zorganizować medytacje dla studentów na uniwersytecie. Czemu nie?
Różne przypadki zbiegły się w czasie w tym tygodniu.
Najpierw A. i jej tilaka, potem spotkanie z dawnym kolegą, który oddał mi książkę o Dahrmie. Mogłam z nim jednak mówić tylko o pogodzie, zaskoczona moim ostatnim zachowaniem w czasie rozmowy z kimś bliskim na bardziej prywatne tematy.
A pod koniec tygodnia poszłam na wykład Marka Witka.
To wszystko sprawiło, że poczułam się naprawdę dobrze.
Na swoim miejscu.

Jak człowiek to swoje miejsce ma i dba o nie, to życie ma prawdziwy smak. Inni mogą nie czuć zupełnie nic, ale tak to już jest, każdego z nas inne smaki spełniają :)

A kiedy jeszcze wszystko się tak zazębia, zagryza, krzyżuje… to spada Ci z nieba porządny kawał sensu.


Opublikowano

w

przez

Tagi: