Myśli uboczne

Jest noc. On ci nie daje zasnąć. Czujesz jak dotyka cię wzdłuż kręgosłupa, powoli… Myślisz o nim bez przerwy. Kiedy wreszcie na chwilę zamykasz oczy i powoli zasypiasz, budzi cię.

Nie będziesz spać, nie przy nim.

Ból.

A w głowie, zupełnie absurdalnie… Pojawia się Doktor House.

– Nie martwcie się, ponieważ większość z was wyleczyłaby małpa z fiolką ibuprofenu. Skoro o tym mowa, jeśli będziecie szczególnie denerwujący możecie zobaczyć, jak sięgam po to. To jest vicodin. Jest mój. Wy go nie dostaniecie. I nie, nie mam problemu ze zwalczaniem bólu, mam problem z bólem. Ale kto wie? Może się mylę. Może jestem zbyt naćpany, by to wiedzieć. Więc kto chce do mnie?

Lek.

House jest zupełnie bezużyteczny. I genialny. Potem siadam na kołdrę i lecę przez okno do ciepłych krajów. Po drodze spotykam psy na kilkusetmetrowych smyczach. I kolorowe balony po brzegi wypchane pierogami.

Sen.


Opublikowano

w

przez

Tagi: