Pani Zosia

Robiła zdjęcia enigmą. Zwykły aparat fotograficzny zatrzymuje w czasie ułamki chwil. A jej aparat musiał być jak enigma: szyfrował rzeczywistość. Las, ruina, pejzaż… To wszystko podkradał obiektyw, szyfrując gdzieś pomiędzy lustrem, matówką i kliszą na coś zupełnie niepojętego: zagadkowe panoramy, tajemnicze ogrody… „Niezależni”, bo tak nazywał się klub, który stworzyła w latach 70-tych, pochylali głowy nad jej zdjęciami i pewnie długo je omawiali. Ale co z tego, ona w swoich zdjęciach zaszyfrowała niemały fragment świata – i nikt tego kodu nie złamie.

Pani Zofia Lubczyńska nie żyje już prawie dwa lata, ale właśnie dzisiaj o niej pomyślałam. Tata znalazł w kuchennym zakamarku, między innymi słoikami, coś wzruszającego. Odręcznie podpisane jej ręką: „Pasta pikantna. Z kuchni Zofii”. Tata ściskał w dłoni słoik  dokładnie tak samo jak wtedy, gdy go otrzymał („Abyś otwierając swoją wystawę miał czym zająć dłonie” – powiedziała mu wtedy pani Zosia:).

– Unikat – powiedziałam, w zamyśleniu patrząc na słoiczek.

Ale to ją miałam na myśli.


Opublikowano

w

przez

Tagi: