SPACER PO SPOKÓJ

Wczoraj grubo ponad dziewięć kilometrów spacerku nad wodę. Zmęczył mnie spacer i upał, ale warto było tam iść, zapatrzeć się w miękką taflę i zamyślić. Cichuteńko przyszedł spokój. Siedziałam na brzegu i jakiś przypadkowy człowiek, mijając mnie – uśmiechnął się. Zastanawiałam się dlaczego to zrobił, aż w końcu zdałam sobie sprawę, że to ja uśmiechnęłam się pierwsza do niego:’)


Opublikowano

w

przez

Tagi: