W albańskich górach

Góry budzą szacunek. Wydają dźwięk podobny do silników samolotu. Czają się. Wyrastają przed tobą. Oddychają mgłą powoli i głęboko. Nie są oswojone. Nie są uwiązane na kolorowych smyczach szlaków.

Są wolne, samotne, olbrzymie.

Gdzieniegdzie na dole widać przybrudzone żywe kulki wełny. Owce ruszają się w leniwym rytmie wyznaczanym przez pasterską batutę – stary Albańczyk z kijem dyryguje krajobrazem. Osioł niesie na grzbiecie kopę suchych liści kukurydzy. Spojrzał na mnie spod grzywki jak ten ze „Shreka”.
Daleko jeszcze?
Daleko. Do Europy, do cywilizacji, do pieniędzy. Do „Shreka” w kinie i do kina. Ale „kokoszka” już jest – prażona kukurydza.

Osioł niesie liście. Albańczyk patrzy na owce. Góry są wolne, samotne, szczęśliwe.


Opublikowano

w

przez

Tagi: